Podobnie jak wiele innych
osób preferujących ostrą kuchnię, samemu bawię się w
przyrządzanie sosów. Dawniej bazowałem na jednym, nie swoim
przepisie, opartym o mango
i habanero, i dopiero w słusznie minionym ubiegłym roku
zabrałem się za komponowanie własnych przepisów.
Zaczęło się na
przełomie wiosny i lata, gdy – przez ocieplający się klimat
wyjątkowo wcześnie – zaczęły dojrzewać morwy.
To one wraz z cytrusami stanowiły bazę mego pierwszego autorskiego
sosu ostrego – sosu o bardzo złożonym składzie, choćby ze
względu na długą listę przypraw ziołowych i korzennych, z
imbirem,
cynamonem
i pieprzem
syczuańskim na czele. Był to też zdecydowanie najsłodszy sos
ostry, jaki w ogóle zrobiłem. Ostrość zapewniła świeża
habanero
oraz mieszanka chili suszonych – od cayenne
po superhoty.