czwartek, 23 stycznia 2020

Moje przygody z sosami



Podobnie jak wiele innych osób preferujących ostrą kuchnię, samemu bawię się w przyrządzanie sosów. Dawniej bazowałem na jednym, nie swoim przepisie, opartym o mango i habanero, i dopiero w słusznie minionym ubiegłym roku zabrałem się za komponowanie własnych przepisów.

Zaczęło się na przełomie wiosny i lata, gdy – przez ocieplający się klimat wyjątkowo wcześnie – zaczęły dojrzewać morwy. To one wraz z cytrusami stanowiły bazę mego pierwszego autorskiego sosu ostrego – sosu o bardzo złożonym składzie, choćby ze względu na długą listę przypraw ziołowych i korzennych, z imbirem, cynamonem i pieprzem syczuańskim na czele. Był to też zdecydowanie najsłodszy sos ostry, jaki w ogóle zrobiłem. Ostrość zapewniła świeża habanero oraz mieszanka chili suszonych – od cayenne po superhoty.

Choć był bardzo źle zmiksowany, osobiście mi odpowiadał, a fakt, że wyszedł mi w dużym nadmiarze, ucieszył paru obdarowanych znajomych. Usłyszałem, że to sos o świetnym zapachu, kojarzącym się początkowo bardziej z powidłami owocowymi niż z ostrym sosem, i bardzo charakterystyczny przez zawartą w nim bombę korzenną.

Nie odniosłem z nim jednak sukcesu na III Zlocie Ostrożerców w Chorzowie – otrzymałem tylko jeden głos w konkursie na najlepszy sos. Mogę tylko powiedzieć, że nie jest mi wstyd z powodu przegranej choćby z racji poziomu, jaki reprezentowali rywale – wszystkie sosy, z którymi stanęli w szranki, wypróbowałem z ogromną przyjemnością.

Co zabawne, znalazłem się tam nie tylko z sosem morwowym, lecz dwoma kolejnymi, specjalnie na tę okazję przygotowanymi dzień wcześniej sosami. Pierwszy z nich to sos jeżynowy – najmniej ostry ze wszystkich, które przyrządziłem w ubiegłym roku. Chyba dzięki wyraźnej nucie kawowo-czekoladowej ma też "opóźniacz" – pali po ładnych paru sekundach. Drugi – to sos oparty na czeremsze, z dodatkiem tarniny i śliwki suszonej, najbardziej pracochłonny ze wszystkich, ale, jak dziś uważam, to on wypadł mi najlepiej.

W końcu nie wystawiłem ich jednak w Chorzowie do konkursu. Może szkoda, gdyż pod koniec zlotu dałem je do wypróbowania ostatnim obecnym jeszcze uczestnikom i uczestniczkom. Reakcje były bardzo pozytywne, a czasem nawet entuzjastyczne. Jednak jako ktoś, kto przygotowywał te sosy w pośpiechu dzień wcześniej i raz za razem degustował, coraz bardziej doszukiwałem się w nich nade wszystko mankamentów i gdy dałem je innym do skosztowania, aż zdawało mi się momentami, że jako twórca jestem zarazem największym malkontentem.

Sosy te były potem chwalone jako głęboko owocowe, choć inni z kolei nie potrafili dostrzec w nich nazbyt wiele ponad ostry dżem.

Wreszcie na przełomie jesieni i zimy zrobiłem ostatni dotąd swój sos – z jarzębiny. Bazowy owoc znalazł się tu w stosunku 1:1 z superhotami, w przeciwieństwie do moich bardzo złożonych poprzednich sosów autorskich ma też bardzo krótką listę składników. Po raz pierwszy w ogóle nie użyłem cukru – choć wykorzystałem nieco miodu. Początkowo zdało mi się, że wyszedł mi kulinarny obciach, przekonałem się jednak do swego produktu, gdy wypróbowałem go jako dodatek do dań jarskich z kapustą. Sprawdził się również dodany do wódki... jak i przy innych okazjach. Co więcej, parę osób po skosztowaniu go nawet ów sos ode mnie nabyło.

Chyba kolejny raz popadłem jako kucharz w hipertrofię samokrytycyzmu...

W tym roku zamierzam opracować udoskonalone wersje ubiegłorocznych sosów. Mam przy tym już na oku suszoną morwę i jarzębinę oraz syrop z czeremchy, gdyż niespecjalnie uśmiecha mi się robienie sosów sezonowych. Ponieważ zaś mam upodobanie do wykorzystywania w swych przetworach rzadziej używanych owoców, myślę także o przyrządzeniu sosów z pigwy oraz rokitnika. Choć nie wykluczam też zrobienia sosu ekstremalnego na bazie kiszonej Carolina Reaper – robię wszak sosy owocowe, a przecież chili to nie tylko przyprawa ostra, lecz również przyprawa owocowa.

I mam nadzieję, że nowe wersje starych sosów prześcigną o lata świetlne te ubiegłoroczne.

--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz