czwartek, 26 grudnia 2019

Na paprykowym wulkanie


Zdaniem niektórych, to trochę jak ścigać się w konkursie na najbardziej irracjonalne dokonanie: poświęcić trzy dekady swego życia na próby uzyskania najostrzejszej papryki na świecie, by w końcu dopiąć swego i... kolejne lata poświęcić na próby pobicia swego rekordu. W istocie jednak nie jest to pozbawione racjonalności: efekt nie tylko cieszy twórcę, lecz – co nieporównanie ważniejsze – odpowiada potrzebom innych ludzi, którzy otrzymali paprykę nie dość, że kilkadziesiąt razy ostrzejszą od Cayenne, to wyróżniającą się również atrakcyjną nutą nieostrą.

W październiku br. na Youtube pojawił się niezbyt długi filmik (dotąd doczekał się ponad 5,5 mln wyświetleń), na którym o swoich doświadczeniach opowiada szef amerykańskiej Puckerbutt Pepper Company i twórca papryki Carolina Reaper, Ed Currie. Przypomnę (choć dla wielu będzie to przecież old news): w sierpniu 2013 r. papryka ta została wpisana do Księgi Rekordów Guinessa jako najostrzejsza papryka świata. Cztery lata później Guinness podał na podstawie pomiarów laboratoryjnych jej skorygowaną średnią ostrość – ponad 1,64 mln jednostek Scoville'a (wcześniejszy wynik, i tak obłędny, był o kilkadziesiąt tysięcy jednostek niższy).

O tym, jak wyśrubowany to wynik, świadczy fakt, że zaledwie 7 lat przed wpisaniem Carolina Reaper do Księgi Rekordów Guinnessa opuściła ją papryka Red Savina, zakwalifikowana jako rekordzistka z wynikiem 577 tys. SHU. Warto podkreślić, że nie była to średnia ostrość odmiany, lecz ostrość jednego jedynego najbardziej podrasowanego owocu, jaki w ogóle zbadano – zdaje się, że nigdy później żadna papryczka Red Savina nie zdołała nie tylko pobić, lecz nawet wyrównać tego wyniku!



Dziś, według Curriego, rekordowe "osiągi" Carolina Reaper to 2,5 mln SHU (nie tak dawno podawano, że najostrzejsze owoce mają "tylko" 2,2 mln SHU). Jako osoba przyzwyczajona do ektremalnej ostrości, prowadząc plantację wciąż jednak dąży on do uzyskania coraz bardziej wulkanicznych owoców. Patrząc na krótkotrwałość rekordów Guinnessa w ciągu kilku lat przed triumfem Carolina Reaper, zdawałoby się, że to tylko kwestia czasu. Tak chyba myślał również sam Currie – i jak dotąd się przeliczył.

Mówiąc o tym wyścigu w górę, Currie wspomina, że był pewien, iż zdołał otrzymać owoce o ostrości na magicznym poziomie ponad 3 mln SHU. Rzeczywiście, w 2017 r. pojawiły się informacje, że niemal dwukrotnie przewyższył on własny rekord – nowa papryka Pepper X miała osiągać 3,18 mln SHU. Puckerbutt Pepper Co. wypuściła nawet na rynek zawierający ją sos "The Last Dab", który różne osoby zdążyły rychło zachwalić jako najostrzejszy na świecie sos bez dodatku ekstraktu z chili. Ostatecznie Pepper X nie została jednak wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa, podobnie skądinąd jak inna sensacja z 2017 r. – uzyskana przez Mike'a Smitha z Nottingham Trent University papryczka o uroczej nazwie Dragon's Breath.

Ed Currie lakonicznie wyjaśnia, że wyniki pomiarów laboratoryjnych ostrości Pepper X okazały się zawyżone (podobnie zapewne sprawy miały się z Dragon's Breath, również szybko zgłoszoną do Księgi Rekordów Guinnessa). Mimo to, a także bez względu na wyraźne zastrzeżenia Curriego, że Pepper X nie trafi poza jego plantację bez pozytywnej weryfikacji przez Guinnessa, na rynku (w tym oczywiście w internecie) pojawiły się oferty sprzedaży nasion tej odmiany. Ich oszukańczy charakter, oczywisty już wcześniej, wraz z omawianym filmikiem zyskał kolejny niezbity dowód.

Krzyżowanie różnych odmian w celu uzyskania organizmów o nowych, pożądanych cechach czy selekcja uzyskanych roślin to przecież żmudny proces. Żmudna jest nawet stabilizacja nowej odmiany po uzyskaniu pierwszy raz oczekiwanych właściwości – zajmuje zwykle od ośmiu do dziesięciu pokoleń. Odkąd trafiły do mnie wieści na temat Pepper X, czekałem z niecierpliwością na jej pomyślną weryfikację i w konsekwencji pojawienie się na rynku. Miałem też nadzieję, że wyłącznym powodem zwłoki są właśnie trwające prace nad stabilizacją nowej odmiany. Lecz okazało się, że sprawy nie mają się tak pomyślnie.

Currie nie zrezygnował jednak z dalszych prób bicia własnego rekordu – a przecież absolutnie nie może mieć w tej kwestii monopolu ani też nie musi okazać się drugi raz najskuteczniejszy (może wręcz należałoby powiedzieć, że prawdopodobnie po prostu się nie okaże). Nie ma nawet w tej dziedzinie monopolu na robienie tego, co lubi (choć na filmie podkreśla swą pasję). Owszem, poprzeczka dla potencjalnego rekordzisty ustawiona jest dziś wyżej niż w "szalonych" latach 2006-2013, lecz chyba pozostaje wątpliwe czy Carolina Reaper zdoła utrzymać się w Księdze Rekordów Guinnessa do 2113 r.

Ograniczę się tylko do wzmianki o tym, że Ed Currie z początku rozdawał zrobione przez siebie ostre sosy, by w końcu zacząć je sprzedawać, a o innych wątkach filmiku nawet nie będę wzmiankował – mimo iż każdy, choć trochę bardziej zainteresowany tematem ostrej papryki, powinien go obejrzeć. Materiał ten ma swą wartość poznawczą – nie tylko dla początkujących.

--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz