Zdaniem niektórych, to
trochę jak ścigać się w konkursie na najbardziej irracjonalne
dokonanie: poświęcić trzy dekady swego życia na próby uzyskania
najostrzejszej papryki na świecie, by w końcu dopiąć swego i...
kolejne lata poświęcić na próby pobicia swego rekordu. W istocie
jednak nie jest to pozbawione racjonalności: efekt nie tylko cieszy
twórcę, lecz – co nieporównanie ważniejsze – odpowiada
potrzebom innych ludzi, którzy otrzymali paprykę nie dość, że
kilkadziesiąt razy ostrzejszą od Cayenne, to wyróżniającą się
również atrakcyjną nutą nieostrą.
W październiku br. na
Youtube pojawił się niezbyt długi filmik
(dotąd doczekał się ponad 5,5 mln wyświetleń), na którym o
swoich doświadczeniach opowiada szef amerykańskiej Puckerbutt
Pepper Company i twórca papryki Carolina
Reaper, Ed Currie. Przypomnę (choć dla wielu będzie to
przecież old news): w sierpniu 2013 r. papryka ta została
wpisana do Księgi
Rekordów Guinessa jako najostrzejsza
papryka świata. Cztery lata później Guinness podał na
podstawie pomiarów laboratoryjnych jej skorygowaną średnią
ostrość – ponad 1,64 mln jednostek
Scoville'a (wcześniejszy wynik, i tak obłędny, był o
kilkadziesiąt tysięcy jednostek niższy).
O tym, jak wyśrubowany
to wynik, świadczy fakt, że zaledwie 7 lat przed wpisaniem Carolina
Reaper do Księgi Rekordów Guinnessa opuściła ją papryka Red
Savina, zakwalifikowana jako rekordzistka z wynikiem 577 tys.
SHU. Warto podkreślić, że nie była to średnia ostrość odmiany,
lecz ostrość jednego jedynego najbardziej podrasowanego owocu, jaki
w ogóle zbadano – zdaje się, że nigdy później żadna papryczka
Red Savina nie zdołała nie tylko pobić, lecz nawet wyrównać tego
wyniku!
Dziś, według Curriego,
rekordowe "osiągi" Carolina Reaper to 2,5 mln SHU (nie tak
dawno podawano, że najostrzejsze owoce mają "tylko" 2,2
mln SHU). Jako osoba przyzwyczajona do ektremalnej ostrości,
prowadząc plantację wciąż jednak dąży on do uzyskania coraz
bardziej wulkanicznych owoców. Patrząc na krótkotrwałość
rekordów Guinnessa w ciągu kilku lat przed triumfem Carolina
Reaper, zdawałoby się, że to tylko kwestia czasu. Tak chyba myślał
również sam Currie – i jak dotąd się przeliczył.
Mówiąc o tym wyścigu w
górę, Currie wspomina, że był pewien, iż zdołał otrzymać
owoce o ostrości na magicznym poziomie ponad 3 mln SHU.
Rzeczywiście, w 2017 r. pojawiły się informacje, że niemal
dwukrotnie przewyższył on własny rekord – nowa papryka Pepper
X miała osiągać 3,18 mln SHU. Puckerbutt Pepper Co. wypuściła
nawet na rynek zawierający ją sos "The
Last Dab", który różne osoby zdążyły rychło zachwalić
jako najostrzejszy na świecie sos bez dodatku ekstraktu z chili.
Ostatecznie Pepper X nie została jednak wpisana do Księgi Rekordów
Guinnessa, podobnie skądinąd jak inna sensacja z 2017 r. –
uzyskana przez Mike'a Smitha z Nottingham Trent University papryczka
o uroczej nazwie Dragon's
Breath.
Ed Currie lakonicznie
wyjaśnia, że wyniki pomiarów laboratoryjnych ostrości Pepper X
okazały się zawyżone (podobnie zapewne sprawy miały się z
Dragon's Breath, również szybko zgłoszoną do Księgi Rekordów
Guinnessa). Mimo to, a także bez względu na wyraźne zastrzeżenia
Curriego, że Pepper X nie trafi poza jego plantację bez pozytywnej
weryfikacji przez Guinnessa, na rynku (w tym oczywiście w
internecie) pojawiły się oferty sprzedaży nasion tej odmiany. Ich
oszukańczy charakter, oczywisty już wcześniej, wraz z omawianym
filmikiem zyskał kolejny niezbity dowód.
Krzyżowanie różnych
odmian w celu uzyskania organizmów o nowych, pożądanych cechach
czy selekcja uzyskanych roślin to przecież żmudny proces. Żmudna
jest nawet stabilizacja nowej odmiany po uzyskaniu pierwszy raz
oczekiwanych właściwości – zajmuje zwykle od ośmiu do
dziesięciu pokoleń. Odkąd trafiły do mnie wieści na temat Pepper
X, czekałem z niecierpliwością na jej pomyślną weryfikację i w
konsekwencji pojawienie się na rynku. Miałem też nadzieję, że
wyłącznym powodem zwłoki są właśnie trwające prace nad
stabilizacją nowej odmiany. Lecz okazało się, że sprawy nie mają
się tak pomyślnie.
Currie nie zrezygnował
jednak z dalszych prób bicia własnego rekordu – a przecież
absolutnie nie może mieć w tej kwestii monopolu ani też nie musi
okazać się drugi raz najskuteczniejszy (może wręcz należałoby
powiedzieć, że prawdopodobnie po prostu się nie okaże). Nie ma
nawet w tej dziedzinie monopolu na robienie tego, co lubi (choć na
filmie podkreśla swą pasję). Owszem, poprzeczka dla potencjalnego
rekordzisty ustawiona jest dziś wyżej niż w "szalonych"
latach 2006-2013, lecz chyba pozostaje wątpliwe czy Carolina Reaper
zdoła utrzymać się w Księdze Rekordów Guinnessa do 2113 r.
Ograniczę się tylko do
wzmianki o tym, że Ed Currie z początku rozdawał zrobione przez
siebie ostre sosy, by w końcu zacząć je sprzedawać, a o innych
wątkach filmiku nawet nie będę wzmiankował – mimo iż każdy,
choć trochę bardziej zainteresowany tematem ostrej papryki,
powinien go obejrzeć. Materiał ten ma swą wartość poznawczą –
nie tylko dla początkujących.
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz