Sam pamiętam, jak po tym, gdy pierwszy raz w życiu skosztowałem mały skrawek Carolina Reaper, zaczęły przez dłuższy czas piec mnie policzki (a także nozdrza), choć nie miałem zielonego pojęcia, jak w ogóle doszło do kontaktu wrażliwych miejsc z sokiem z papryki. Krojenie, nawet w gumowych rękawiczkach, większej ilości superhotów zapewnia dość podobne atrakcje jak zbiór pokrzywy (tu również gumowe rękawice zapewniają jedynie niepełną, choć znaczącą ochronę) na zupę czy "szpinak" – choć nie przypominam sobie, abym po poparzeniu miąższem z papryki miał bąble bądź odczuwał ciarki czy swędzenie.
Niektóre osoby wspominają, jak paliły je ręce już nawet po obróbce pozornie niewinnej jalapeño. Ludzie biorący udział w zbiorach Trinidad Moruga Scorpion mieli zaś odczuć palenie rąk mimo założenia czterech (sic!) rękawic gumowych na każdą dłoń.
Pieczenie rąk pojawia się często ze znacznym, nawet godzinnym opóźnieniem, i nieraz długo nie ustępuje. Zdarzyło się, że sam, przyrządzając sosy z wykorzystaniem znaczniejszej dozy superostrych odmian papryk, z powodu silnie palących rąk potrzebowałem więcej czasu na zaśnięcie, a objawy nie ustępowały do końca nawet rano po przebudzeniu.
Jako remedium na palenie rąk po kontakcie z chili najczęściej zalecane bywa nasmarowanie ich olejem czy oliwą – kapsaicynoidy prawie nie rozpuszczają się w wodzie, lecz dobrze rozpuszczają się w tłuszczach. Niektórzy zalecają nawet lekkie natarcie rąk olejem roślinnym czy oliwą jeszcze przed przystąpieniem do obróbki ostrych owoców.
Łagodzić objawy ma także płyn do mycia naczyń – w każdym razie wiele tego rodzaju środków ma wykazywać większą skuteczność niż zwykłe mydło. Zaleca się umycie rąk płynem zaraz po zakończeniu obróbki ostrych papryk.
Kolejna proponowana metoda to natarcie rąk alkoholem – także w nim dobrze rozpuszczają się kapsaicynoidy. Pamiętam, że stosując w ten sposób zarówno spirytus rektyfikowany 95%, jak i spirytus salicylowy, odczułem szybką i początkowo nawet pełną ulgę. Niedługo po zabiegu pieczenie rąk jednak powracało, choć już ze zmniejszoną siłą.
Inne proponowane tu i ówdzie sposoby – zaznaczam, że nie rozstrzygam o ich skuteczności czy nieskuteczności – to nałożenie na dłonie mokrej papki z sody oczyszczonej, którą zdejmuje się dopiero po wyschnięciu; obmycie piekących miejsc mlekiem czy jogurtem; przyłożenie plasterka ogórka czy cytryny; posmarowanie skóry kremem; spryskanie sprayem przeciwoparzeniowym; a nawet zażycie środków przeciwbólowych, np. ibuprofenu.
I warto raz jeszcze przypomnieć o gumowych rękawicach. Pieczenie rąk po przerobie chili nie jest wprawdzie efektem gwarantowanym: przekrojenie na dwie czy cztery części jednej habanero zapewne okaże się bezkarne – szczególnie jeśli pilnować, aby nie doszło do kontaktu skóry z miąższem. Ale już do szatkowania superhotów bez lateksu nie podchodź!
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz