Ledwo
co wyraziłem swą, nie od wczoraj ugruntowaną, opinię, że
rynek polskich sosów rzemieślniczych reprezentuje zaskakująco
wysoki poziom, a już mam okazję skrobnąć parę słów o kolejnym
sosie, który wyraźnie wyróżnia się nawet na tym tle. To
najnowsza produkcja Dzikiego
Billa, który w ostatnim czasie wypuścił drugą, limitowaną
edycję rzeczonego przysmaku.
Mowa rzecz jasna o
"Ninja". To sos ekstremalny. Oparty o paprykę Carolina
Reaper, która wedle informacji na butelce stanowi 33% składu.
Mało? Dla niektórych, choć bardzo nielicznych, na pewno. Na
otarcie łez można im jednak rzec, że w składzie jest również
dodatkowo podbijająca ostrość papryka suszona. Jaka? Ano, Trinidad
Moruga Scorpion.
Każdy mający
elementarną wiedzę o ekstremalnie ostrych paprykach już wie, że
mowa o mieszance wybuchowej. Przy tym oba te superhoty – ile razy
już zresztą o tym pisałem... – wyróżniają się także
atrakcyjną nutą nieostrą, a w tym sosie w pełni wykorzystano ów
atut. Wyraźnie i szybko wyczuwalna, a przy tym dobrze wkomponowana w
całość pozostaje także nuta herbaciana – sos zawdzięcza ją
zielonej herbacie
sencha, postrzeganej nieraz jako sztandarowa herbata Japonii.
Rozpoznawalne pozostają
też podane w składzie pomidory (dodane w formie pulpy) czy cebula i
czosnek, co jednak wcale nie znaczy, że wkraczają triumfalnie jak
wagnerowska Walkiria. Przeciwnie, muszą zadowolić się rolami
drugoplanowymi. Niemniej byłoby bardzo nieuprzejme z ich strony,
gdyby ośmielały się rewindykować swą skromną pozycję –
balans to niemal drugie imię tego sosu, mimo całej ostrości.
Nie ma co się rozpisywać
o każdym kolejnym składniku. Warto jednak wspomnieć, że sos jest
dość wyraźnie słodki – obecność cukru w żadnym razie nie
jest jednak natrętna. Słodkość sosu jest po prostu optymalna –
odnosi się wrażenie, że dosypanie czy odsypanie nawet aptekarskiej
dawki cukru skutkowałoby pogorszeniem starannie skomponowanej
całości.
Dobry sos. Świetny.
Pyszny. Ale to nie koniec jego zalet. Inny, nawet równie pyszny sos
o zbliżonej mocy niekoniecznie zapewni to jedno, co może stanowi tu
kropkę nad "i". "Ninja" podnosi poprzeczkę
maksymalnej przyjemnej ostrości. Zupełnie nie chodzi mi teraz o
asekurację jogurtem, pieczywem, wódką czy innym "odostrzaczem",
redukującym działanie kapsaicyny i innych pokrewnych substancji na
receptory gorąca. Natomiast przynajmniej ja mogę więcej i
ekstremalniej niż zazwyczaj, gdy mowa o ostrości organoleptycznej,
czyli tej realnie wyczuwalnej – i nie sądzę, aby moje
doświadczenie było unikalne.
Nic nie jest idealne i
raczej odradzam użycie tego sosu do potraw, które lepiej sprawdzą
się z sosem bardziej wytrawnym. Poza tym "Ninja" jest
chyba dość uniwersalny. Nie jest niestety najtańszym możliwym
sosem – ale to samo można powiedzieć o dokładnie każdym sosie
ekstremalnym. Biorąc pod uwagę jego wydajność – mimo iż kusi
do użycia w większej dawce niż inny sos o podobnej ostrości –
także jego cena przestaje zdawać się wygórowana.
PODANY SKŁAD:
Papryka Carolina Reaper
(33%), esencja z herbaty sencha, pulpa pomidorowa (pomidory,
regulator kwasowości: kwas cytrynowy), ocet ryżowy, cukier,
czosnek, cebula, olej rzepakowy, sos sojowy (woda, ziarno soi, sól,
ocet spirytusowy), Trinidad Moruga Scorpion (susz), sól
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz