sobota, 1 lutego 2020

Nie kozakuj!



Wielu chiliheadów lubi wyzwania, sprawdzanie swoich możliwości, granicznych ilości najostrzejszych papryk czy ekstraktów, jakie zdolni są jeszcze pochłonąć. I zasadniczo nie ma w tym nic złego. Jeśli rzeczywiście jesteś w stanie zjeść na jedno posiedzenie dziesięć dorodnych owoców Carolina Reaper i masz ochotę się z nimi zmierzyć, to absolutnie tego nie odradzam, a w sumie nawet mogę zachęcić.

Gorzej, gdy ktoś wyróżniający się wytrzymałością na bardzo wysoką czy ekstremalną ostrość zaczyna z tego powodu wywyższać się i czuć się lepszy od innych. Trudno o coś bardziej infantylnego niż takie przechwałki czy – na co natknąłem się niedawno – heheszki z "leszczy" konsumujących jalapeño czy cayenne. Żałosne.

Pamiętam pewną imprezę dla chiliheadów, której jednym z punktów był konkurs jedzenia ostrych papryk. Poziom był naprawdę wysoki – paru uczestników jakby nigdy nic wcinało kolejne superhoty, zanim udało się wreszcie wyłonić laureata. Jednak śmiałek, który zdecydował się wziąć udział w konkursie, a w efekcie zrezygnował po skonsumowaniu papryki znacznie mniej ostrej od typowej habanero, otrzymał od widowni takie same brawa jak pozostali.

Owo spotkanie pamiętam jako bardzo udane, a wspomniany epizod miał dla mnie niemały wpływ na jego ogólną ocenę. Na szczęście nie dopisał żaden kretyn, który wychodziłby z tekstami typu "pozer, a nie ostrożerca" – osoby, które tak się zachowują, zawsze zasługują przynajmniej na mocne wybuczenie. Styl potrafi świadczyć o człowieku, a tego rodzaju fochy mówią wiele o tym, jak dana osoba najpewniej zachowa się także w wielu innych sytuacjach życiowych. Warto o tym pamiętać.

--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz