czwartek, 14 stycznia 2021

Harenda piromana

 


Ledwo otworzyłem tę niedużą buteleczkę ze 120-gramową zawartością, a zachwycił mnie zapach kiszonki. Jednocześnie nieomylnie wyczułem, że mam do czynienia z czymś ostrym. I do tego owocowe tło – wszak, poza obłędną dozą habanero, której jadalną częścią też jest przecież owoc i nic innego, w składzie znajdujemy limonkę i banana. Aż tyle podpowiada sam węch. Ogromnie zachęcając do spróbowania.

Niektórzy być może na podstawie samego opisu domyśliliby się, że mowa o "Jasyrze. Grabieży fruktów", jednym z sosów fermentowanych obecnych w ofercie Ostrych Dziejów (których ekipie niniejszym serdecznie dziękuję za przesyłkę z dobrami do wypróbowania). I pierwszym ich "fermentem", jaki spróbowałem. Podobnie jak większość innych sosów toruńskiej ekipy – zarówno tych gotowanych, jak i fermentowanych, obecny jest w ofercie w trzech wersjach: z ostrością opartą 1) o habanero, 2) o miks superhotów i 3) o Carolina Reaper. Jak to Ostre Dzieje – standaryzacja "skowili" pełną gębą.

Obecnie dysponuję pierwszą, najmniej ognistą wersją. Przyznam, że trochę mnie oszukała: ten sos spróbowany sam wydał mi się ostrzejszy niż jest w rzeczywistości, jestem zatem w stanie – dla przyjemności, a nie dla wyczynu – pochłonąć go jednorazowo wyraźnie więcej niż się początkowo spodziewałem. Nie mam więc w ustach dobrego miernika skali Scoville'a – ale o tym właściwie wiedziałem i bez próbowania "Jasyru". Dość, że... no właśnie, nasz przyjemniaczek kusi, aby brać go coraz więcej i więcej.

Dla jednych czymś ekstremalnie ostrym jest kajenka, inni bez problemu spałaszują na jedno posiedzenie dorodną "karolinę". Mniej wytrzymałych ten sos totalnie spali, dla innych będzie "lajcikiem". Mnie w swym najmniej ostrym wariancie ostatecznie na pewno nie wykręcił. Ważne jednak, że "Jasyr" jest naprawdę pyszny, w żaden sposób nie zawodzi – a przynajmniej nie zawiódł autora tych słów – po tym, jak zdąży skusić swym intrygującym, nieco złożonym zapachem.

Również, gdy mowa o smaku, bardzo wyraźnie odczuwalny pozostaje ferment. Jeśli lubicie ostrość, to wszystko jedno, czy poza tym preferujecie kiszone ogórki, kiszoną rzodkiewkę czy może kimchi. Kto jest jednocześnie wielbicielem chili i wielbicielem kiszonek, powinien dać szansę "Jasyrowi". Ten sos odwdzięczy się z nawiązką. Ta kiszonka z owocową nutą, mocnym kwaskiem, a to wszystko podpalone... rewelacja, bomba, fantastyczne!

Smak jest – co samo nie stanowi ani nagany, ani pochwały – dość przewidywalny, gdy tylko zdążymy otworzyć i powąchać produkt. Na scenę dopiero po spróbowaniu wchodzi jednak – a przynajmniej zajmuje tak wyraźną rolę – nowy aktor, czyli czosnek. Rozgrywający swoje w kordialnym i bardzo owocnym porozumieniu z pozostałymi, z którymi dzieli scenę, ani ich nie zagłuszając, ani też samemu nie pozwalając się zagłuszyć. Wprost przeciwnie – jakby wszyscy nasi owocowi i warzywni celebryci pomagali sobie nawzajem w byciu rozpoznawalnymi i wyrazistymi.

Nasz czosnek zna reguły gry także pod kolejnym względem: pamięta, aby zaznaczyć, że jest kiszonym czosnkiem.

Do czego użyć "Jasyru"? Tego programowo praktycznie nie podpowiadam, już choćby dlatego, że piszę dla wegan, wegetarian, jaroszy, flexitarian czy mięsożerców bez rozróżnienia. Mogę jednak zrobić tu wyjątek i dać podpowiedź: do czego tylko używasz kiszonek.

Niestety, za tę przyjemność – która upływa i mija niczym bieg krótkodystansowy – trzeba zapłacić aż 40 zł bez jednego grosza. Wersja z miksem superhotów to już wydatek rzędu 46,99 zł, a ta z Carolina Reaper – dobrze ponad pół stówy. Chyba jednak ten pułap cenowy wyjaśniają w znacznej mierze słowa producenta: "Postawiliśmy na wolną, pełną fermentację trwającą nie krócej niż 90 dni w sterylnych warunkach. Nie ma innego sposobu, by wydobyć pełnię aromatów i smaków nie do podrobienia".

Inaczej rzecz ujmując, nie tylko robotnik przemysłowy, lecz także rolnik czy rzemieślnik będzie miał coś do powiedzenia o takiej technologii produkcji, która będzie "nieco" bardziej złożona od konstrukcji cepa. Nie ma opcji, aby sos ostry, którego wytworzenie wymaga określonego czasu i zabiegów, był dostępny w jednocyfrowej cenie za wspomniane na początku 120 g. Jednak "Jasyr" warto polecić nawet mimo jego ceny – może nie jako produkt codzienny, lecz taki, który kupuje się, szalejąc "od święta". Bo też zapewni on prawdziwe święta na talerzu.

(I mam nadzieję, że choćby dzięki regularnej sprzedaży i korzyściom skali fermenty Ostrych Dziejów z czasem w jakimś stopniu stanieją.)


Podany skład:

papryka Habanero (65%, odmiany: red, chocolate, orange), banany, limonki, polski czosnek Harnaś, ocet jabłkowy BIO, przyprawy


--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz