niedziela, 29 stycznia 2023

Jak dotąd NIE jestem sklepem!

 


Zdawało mi się, że niewiele już mnie zdziwi. Tymczasem w ostatnich dniach odbierałem wiadomości w Messengerze z zapytaniem o... kolejne produkty oraz ich ceny. Jak rozumiem, parę osób uznało, że prezentuję na blogu własne wyroby, które zamierzam sprzedać.

Innymi słowy, ktoś błędnie uznał moje recenzje za oferty. Rzeczywiście, niejednokrotnie prezentuję tu swoje opinie na temat różnych ostrych artykułów – ostatnio pochodzących z oferty Dzikiego Billa (sos "Iskra"), Kosa Chilli Sos (sos bardzo ostry, roladki z cukinii, musztarda miodowa czy korzenny dżem dyniowy) i Ostrych Dziejów (sos "Raróg"). Nie jestem jednak w żaden sposób zaangażowany w ich produkcję ani też dystrybucję.

Mój blog nie jest jak dotąd witryną jakiegokolwiek producenta ani placówki handlowej. To wyłącznie amatorski blog hobbistyczny, w którym poza recenzjami produktów spożywczych można znaleźć też omówienia artykułów naukowych i popularnonaukowych, krótkie prezentacje paru odmian papryk ostrych (jak chociażby Trinidad Moruga Scorpion czy Black Stinger...), relacje z osobistych doświadczeń itd., itp. Założenia bloga przedstawiłem we wpisie inauguracyjnym w grudniu 2019 r.

Nie mam natomiast jakiejkolwiek oferty handlowej, bez względu na to, że recenzje opatrzone są odnośnikami do stron producentów bądź dystrybutorów, gdzie dany produkt można nabyć (jeśli w starych recenzjach linki nie są aktualne, pozostaje zdać się na Wujka Google).

Reakcje, o których wspomniałem, z jednej strony świadczą chyba o tym, że mój blog potrafi budzić zainteresowanie. To bardzo miłe, nie chcę jednak nieporozumień, dlatego też postanowiłem przedstawić niniejsze wyjaśnienie.


--

Tworzenie treści na "Ostrym blogu" pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników: https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz