piątek, 21 maja 2021

Musztardowe użądlenie

Musztardy Roleskiego są dobre i bardzo dobre. Za wybitną dotąd uznałem musztardę Kozaka. Ale Roleski to jedna z nielicznych w Polsce firm, które zaczęły – i to już od pewnego czasu – próbować sił z produktami rzeczywiście, a nie tylko z nazwy ostrymi. Trójpak sosów ostrych (Habanero, Bhut Jolokia, Carolina Reaper) nader pozytywnie zaskoczył mnie już rok temu – mimo to obawiałem się, co się w rzeczywistości kryje za hałasem, jaki w ostrożerczym światku wywołała musztarda Trinidad Scorpion.


Bez potrzeby. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził – i produkt ten wzbudził wśród chiliheadów nieco kontrowersji. Moje zadowolenie stanowi jednak naturalną wielokrotność 100%. I naturalnie, tak być musiało. Nie przypominam sobie takiej musztardy Roleskiego, z której byłbym niezadowolony – a próbowałem niejedną. Tym razem jednak nie mogę nie pozwolić sobie na najwyższe pochwały – tak jak oczywiście przy musztardzie Kozaka.

To bardzo wyraźnie, ale nie przesadnie słodka musztarda – jak dla mnie, z dobrze przebijającą się nutą owocową. A ściślej, tym, co stricte owocowe w owocu... papryki, rzecz jasna papryki chili. Dziwne to nieco, że w języku polskim niektóre owoce noszą nazwę owoców, inne zaś – jak m.in. pomidor, bakłażan, cukinia czy papryka – nazwę... warzyw. Tym bardziej dziwne, gdy skosztuje się omawianej teraz musztardy. Czuć, że "to coś" w składzie to owoc, a nie kłącze, liść czy dno kwiatowe. Owocowość, owocowość, owocowość... pewnie nudzę już tą owocowością, ale jest po prostu świetnie wydobyta.

Bukiet smakowy ładnie dopełnia oczywista w musztardzie, nie schodząca z pierwszego planu gorczyca, a wreszcie kurkuma, zapewniająca też atrakcyjny zapach. W składzie nie brakuje octu spirytusowego, ale bez obaw – został karnie ekspediowany w dalsze tło.

Czy to produkt z piekła rodem? Dla bywalców zlotów ostrożerców – takich jak ten planowany na sierpień br. w Gryfinie – nie. Dla osób jadających ostro okazjonalnie czy nawet regularnie, lecz z ledwością konsumujących całą kajenkę – w pewnością zdecydowanie tak. 0,2% papryki Trinidad Scorpion w składzie brzmi aż nadto skromnie (choć domyślam się, że mowa o suszu) – dopełnia ona jednak "zwykłe" chili, którego w owej musztardzie jest już 16%. Za dużo to, w sam raz czy za mało? Każdy niech sam zdecyduje za siebie.

Wegetarianin czy weganin powinien być zadowolony, wykorzystując tę musztardę np. do pieczonego bakłażana czy cukinii. Mięsożerca znajdzie całą paletę zastosowań.

Zajadam się tą musztardą kolejny dzień i wciąż mam na nią rosnącą ochotę. Ciągle nie mam dość. Do tego ogromnie zachęcający jest stosunek jakości do ceny. To rzeczywiście przystępny, rzeczywiście dostępny (zakupiłem w Lidlu) i rzeczywiście ostry produkt.


--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz