Kilka dni temu pisałem
o mszycach, które najpierw znalazłem na swej papryce Bhut
Jolokia brzoskwiniowa oraz jeszcze jednej papryce innej odmiany
(Bahamian
Goat, gdyby ktoś pytał), stojącej wraz z nią na tym samym
parapecie. Zaraz potem znalazłem ogniska mszyc także na parapecie,
gdzie rosną pomidory
rosyjskie (które dokładnie z pomidorów rosyjskich, to dopiero
się okaże... nasiona otrzymałem jako bonusowy gratis wraz z
nasionami którejś – nie pamiętam już, której – odmiany
ostrych papryk) oraz pelargonie i topinambur.
Papryki, pomidory,
pelargonie i topinambur spryskałem zatem środkiem na bazie
gnojowicy z pokrzywy, oferowanym przez Substral.
Zabił on mszyce, obecne na wymienionych roślinach – wkrótce
jednak zacząłem znajdować nowe żerujące owady. W komentarzach
pod zalinkowanym już tekstem "Mszyce atakują" wyraziłem
już wniosek, że produkt ten jest nieskuteczny – teraz jednak
zastanawiam się, czy nie za szybko ogłosiłem ową epicką porażkę.
Nowe owady były prawie
wyłącznie mszycami
skrzydlatymi. Jedynie na "jolce" odkryłem (może na
fragmencie rośliny, który przeoczyłem przy oprysku?) pojedyncze
mszyce bezskrzydłe, ostatnie z nich już parę dni temu. Również
dziś odkryłem kilka – prawie dziesięć – mszyc skrzydlatych,
tym razem wyłącznie na pomidorach. Usunąłem je mechanicznie – w
ostatnich dniach usuwałem mszyce skrzydlate także z pelargonii i
topinamburu. Na tych dwóch ostatnich roślinach, a także na
papryce, nie stwierdziłem tymczasem dziś obecności intruzów.
Skrzydlate pokolenia
mszyc siłą rzeczy migrują – mogą zatem pojawiać się
sukcesywnie. Można też chyba spodziewać się, że ogromny ich
odsetek okaże się zapłodnionymi samicami. Czy jednak złożone
przez nie jaja znajdą dobre warunki rozwojowe po przeprowadzonym
przeze mnie oprysku? Zaczynam podejrzewać, że bez niego już
miałbym problem ze sporymi koloniami tych owadów. Może
bezskuteczność preparatu Substralu ogłosiłem przedwcześnie?
Czas pokaże.
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz