Kojarzona chyba głównie ze skądinąd całkiem niezłymi i oferowanymi po przystępnych cenach musztardami firma Roleski wypuściła ostatnio na rynek nowy produkt. Ten sos nie jest pyszny, wspaniały i niezapomniany – jest po prostu jak najbardziej przyzwoity. Nie jest też piekielny, ekstremalny i totalny – po prostu ma rzeczywiście dobrze wyczuwalną ostrość.
Łatwo dostępny m.in. na stacjach BP w Polsce, Trinidad Scorpion to na dobrą sprawę ostry ketchup. Nie najbardziej słodki, nie najbardziej wytrawny, z dominującą, a wręcz nieco przytłaczającą nutą pomidorów, lecz zarazem lekko słonawy i z nienatrętnym, lecz łatwym do rozpoznania posmakiem cebuli, absolutnie nie grzeszy wyrafinowaniem, jednak przynajmniej dla mnie nie ma też mowy o obciachu. Jest niezbyt płynny, ale nie trzeba też trudzić się, wydłubując go łyżeczką.
W składzie owego sosu
znajdujemy 0,2% Trinidad Scorpion (najpewniej chodzi o Trinidad Scorpion Butch T) oraz 7,5% nieokreślonego bliżej chili. Wraz z
resztą kompozycji daje to efekt sosu, którego można używać
regularnie w większych ilościach, ale nie trzeba zużyć na jeden
raz całego opakowania, aby stwierdzić obecność papryki ostrej w
produkcie. W żadnym razie nie dorównuje on ani ostrością, ani
bogactwem smaku sosom dostępnym u wyspecjalizowanych dystrybutorów.
Mankamentem jest też plasikowe opakowanie – za co słusznie mogą
Roleskiemu zmyć głowę ekolodzy,
a także dietetycy (zetknięcie się żywności z plastikiem przecież
nigdy nie jest zdrowe). Zaletą pozostaje za to łatwa dostępność
i stosunkowo przystępna cena.
Pojawienie się tego sosu
to także sygnał, że duzi producenci w Polsce zaczynają interesować się
rynkiem rzeczywiście ostrych produktów. Czas pokaże, co z tego
wyniknie.
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz