Chcesz zmieścić ostrość
kapsaicyny i kapsaicynoidów na końcu wykałaczki? Zmieść na niej
także smak. Da się, o czym przekonałem się we wrześniu br. na
III
Zlocie Ostrożerców w Chorzowie, gdy miałem przyjemność
pierwszy raz spróbować sosu Extreme
Prejudice. Podobno to sos ekstremalny... ale tak naprawdę to sos
obłędny! Już za sprawą pierwszego naszego zetknięcia ze sobą aż
nadto dobrze się przekonałem, jak bardzo obłędny – po prostu z
tym sosem przegiąłem, i to (nie)zdrowo...
Nie zdołałbym jednak
przegiąć, gdyby nie jego urok – z czym innym w jednej czwartej
(czy nawet nie w jednej czwartej) tak ostrym spasowałbym w mig. Ten
perfidny złoczyńca tymczasem bezustannie kusił: jeszcze ta jedna,
ostatnia, mała próbka na czubek nachos... Tak, obiecywałem
sobie, że ostatnia, podobnie jak podchmielony koleś w pubie, iż to
zamówione właśnie piwo będzie już ostatnie. Nad opłakanymi
efektami spuszczę zasłonę milczenia.
Wyróżniał się, łobuz
jeden, wśród całej palety sosów – od lajcików aż właśnie po
niego – choć nie znalazł się tam ani jeden taki, o którym
mógłbym powiedzieć, że zdecydowanie mi nie odpowiada. Przeciwnie,
miałem niezłą wyżerkę, i do dyspozycji próbki niejednego sosiku
o raczej preferowanej przeze mnie, niższej o n poziomów
skali
Scoville'a.
W wypadku tego sosu 1/4
maleńkiej kropelki może łatwo okazać się 1/8 kropelki za dużo.
Oficjalnie podana ostrość to 1,2 mln SHU, jednak moim skromnym
zdaniem tak nie pali żadna papryka, z superhotami włącznie. Skalę
Scoville'a mierzy się zwykle w badaniach laboratoryjnych na
podstawie suchej masy, a zapewne w tym sosie – zawierającym m.in.
ekstrakt o mocy 6,4 mln SHU – stosunek suchej masy do mokrej masy
pozostaje znacząco wyższy niż w świeżych owocach. W każdym
razie bez trudu dystansuje on o lata świetlne inne sosy, też będące
sosami bardzo ostrymi czy nawet ekstremalnymi.
Niewiarygodne palenie nie
jest jednak – przynajmniej dla jako tako wprawionej osoby –
jedynym, co ma do zaoferowania ten sos. Owszem, nie stanowi on
mistrzostwa świata w dziedzinie wyrafinowania, niuansów i smaczków,
ale też przecież absolutnie nie o to w nim chodzi. Przy tym, dla
mnie kompletnie oszałamiającym, poziomie ostrości niesamowity
pozostaje już sam fakt, że Extreme Prejudice ma wyraźnie
wyczuwalny, a co więcej rozpoznawalny, charakterystyczny smak –
dający się odczuć już w znikomej dawce (a trudno tu o degustację
innych dawek...).
Obecna w składzie pulpa
mango zapewnia mu nutę owocową, miło kontrastującą z lekkim
posmakiem octu. Jest to też sos wyraźnie dymny, co zapewnia
obecność aż dwóch składników: suszonej chipotle
(czyli jalapeño
wędzonej)
i aromatu dymu wędzarniczego.
Extreme Prejudice zawiera wreszcie kilka różnych, zwykle ekstremalnie ostrych
odmian papryk oraz cebulę, czosnek i sól.
Sięgam po ten sos
niezbyt często, głównie wówczas, gdy mam ochotę zjeść ostrzej
niż zwykle. Może jednak okazać się przydatny nawet dla ludzi, dla
których choćby ledwie widoczna jego ilość na czubku wykałaczki
pozostaje niejadalna bez rozcieńczenia. Taki dajmy na to ketchup
Kotlina, podobno z
piekła rodem, po dodaniu całkiem znikomej ilości Extreme
Prejudice naprawdę taki się staje!
Cena buteleczki o
pojemności 66 ml może niektórych przerazić. Jeśli jednak ktoś
pokusiłby się o przeliczenie tej ceny na jednostkę Scoville'a w
litrze zupy, to nie wiem czy większość "piekielnie ostrych"
produktów marketowych nie okazałaby się mniej przystępna cenowo.
To naprawdę świetny
sos.
--
Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz