poniedziałek, 23 grudnia 2019

Jazda po bandzie




Chcesz zmieścić ostrość kapsaicyny i kapsaicynoidów na końcu wykałaczki? Zmieść na niej także smak. Da się, o czym przekonałem się we wrześniu br. na III Zlocie Ostrożerców w Chorzowie, gdy miałem przyjemność pierwszy raz spróbować sosu Extreme Prejudice. Podobno to sos ekstremalny... ale tak naprawdę to sos obłędny! Już za sprawą pierwszego naszego zetknięcia ze sobą aż nadto dobrze się przekonałem, jak bardzo obłędny – po prostu z tym sosem przegiąłem, i to (nie)zdrowo...

Nie zdołałbym jednak przegiąć, gdyby nie jego urok – z czym innym w jednej czwartej (czy nawet nie w jednej czwartej) tak ostrym spasowałbym w mig. Ten perfidny złoczyńca tymczasem bezustannie kusił: jeszcze ta jedna, ostatnia, mała próbka na czubek nachos... Tak, obiecywałem sobie, że ostatnia, podobnie jak podchmielony koleś w pubie, iż to zamówione właśnie piwo będzie już ostatnie. Nad opłakanymi efektami spuszczę zasłonę milczenia.

Wyróżniał się, łobuz jeden, wśród całej palety sosów – od lajcików aż właśnie po niego – choć nie znalazł się tam ani jeden taki, o którym mógłbym powiedzieć, że zdecydowanie mi nie odpowiada. Przeciwnie, miałem niezłą wyżerkę, i do dyspozycji próbki niejednego sosiku o raczej preferowanej przeze mnie, niższej o n poziomów skali Scoville'a.

W wypadku tego sosu 1/4 maleńkiej kropelki może łatwo okazać się 1/8 kropelki za dużo. Oficjalnie podana ostrość to 1,2 mln SHU, jednak moim skromnym zdaniem tak nie pali żadna papryka, z superhotami włącznie. Skalę Scoville'a mierzy się zwykle w badaniach laboratoryjnych na podstawie suchej masy, a zapewne w tym sosie – zawierającym m.in. ekstrakt o mocy 6,4 mln SHU – stosunek suchej masy do mokrej masy pozostaje znacząco wyższy niż w świeżych owocach. W każdym razie bez trudu dystansuje on o lata świetlne inne sosy, też będące sosami bardzo ostrymi czy nawet ekstremalnymi.

Niewiarygodne palenie nie jest jednak – przynajmniej dla jako tako wprawionej osoby – jedynym, co ma do zaoferowania ten sos. Owszem, nie stanowi on mistrzostwa świata w dziedzinie wyrafinowania, niuansów i smaczków, ale też przecież absolutnie nie o to w nim chodzi. Przy tym, dla mnie kompletnie oszałamiającym, poziomie ostrości niesamowity pozostaje już sam fakt, że Extreme Prejudice ma wyraźnie wyczuwalny, a co więcej rozpoznawalny, charakterystyczny smak – dający się odczuć już w znikomej dawce (a trudno tu o degustację innych dawek...).

Obecna w składzie pulpa mango zapewnia mu nutę owocową, miło kontrastującą z lekkim posmakiem octu. Jest to też sos wyraźnie dymny, co zapewnia obecność aż dwóch składników: suszonej chipotle (czyli jalapeño wędzonej) i aromatu dymu wędzarniczego. Extreme Prejudice zawiera wreszcie kilka różnych, zwykle ekstremalnie ostrych odmian papryk oraz cebulę, czosnek i sól.

Sięgam po ten sos niezbyt często, głównie wówczas, gdy mam ochotę zjeść ostrzej niż zwykle. Może jednak okazać się przydatny nawet dla ludzi, dla których choćby ledwie widoczna jego ilość na czubku wykałaczki pozostaje niejadalna bez rozcieńczenia. Taki dajmy na to ketchup Kotlina, podobno z piekła rodem, po dodaniu całkiem znikomej ilości Extreme Prejudice naprawdę taki się staje!

Cena buteleczki o pojemności 66 ml może niektórych przerazić. Jeśli jednak ktoś pokusiłby się o przeliczenie tej ceny na jednostkę Scoville'a w litrze zupy, to nie wiem czy większość "piekielnie ostrych" produktów marketowych nie okazałaby się mniej przystępna cenowo.

To naprawdę świetny sos.

--

Tworzenie treści na Ostrym blogu pochłania mój czas, a nieraz również i środki. Będę wdzięczny za każde wsparcie ze strony Czytelniczek i Czytelników. 

https://www.paypal.com/paypalme.ostryblog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz